Dziewiętnastoletniej Tunezyjce grozi śmierć przez ukamienowanie. Wszystko dlatego, że wrzuciła na Facebooka nagie fotki, będące protestem przeciwko moralności obowiązującej w jej kraju.
Ukamienowanie, więzienie, a może tylko baty? Jaka kara spotka mieszkankę Tunezji, która wrzuciła nagie zdjęcia na Facebooka?
Tunezja to nie Ukraina
Historię Aminy opisuje “Gazeta Wyborcza”. To 19-letnia dziewczyna z Tunezji, której spodobały się formy protestu Ukrainek z ruchu Femen (to znaczy różnego rodzaju demonstracje topless). Założyła na Facebooku tunezyjski fanpage Femenu i zaczęła wrzucać tam własne zdjęcia.
Dość ostre zdjęcia – na jednym występuje topless, z napisanym na ciele hasłem “P…lę waszą moralność”. Na drugim siedzi półnaga w dość bezczelnej pozie, w jednej ręce trzyma papierosa, a w drugiej książkę. Napis na jej piersiach głosi: “Moje ciało to moja własność, a nie kwestia czyjegoś honoru”.
Ukrainki z Femenu do takiej formy protestu przyzwyczaiły i mieszkańców swojego kraju, i cały Zachód. Chyba na nikim nie robi to już wrażenia. W Tunezji jest inaczej.
Baty czy śmierć przez ukamienowanie?
W Tunezji istnieje Komisja Wspierania Cnoty, w której zasiadają znający się na moralności panowie z brodami. Jej przewodniczący, Almi Adel, ma prosty i jasny pogląd na sprawę wybryku Aminy:
Tej młodej damie według szariatu powinno się wymierzyć karę od 80 do 100 batów. Ponieważ jednak to bardzo poważna sprawa, należy ją ukamienować.
Dlaczego jego zdaniem sprawa jest poważna? Bo jeśli inne kobiety o tym usłyszą i będą myśleć, że też mogą tak robić, to w kraju nie będzie już moralności.
Prawnicy z kolei twierdzą, że za takie przestępstwo nie należą się ani baty, ani kara śmierci, tylko od pół roku do dwóch lat więzienia i grzywna.
Wojna o Aminę w Sieci
Sprawa Aminy zaczyna stawać się głośna w Internecie. Na Facebooku już jest strona Free Amina, na którą internauci wrzucają zdjęcia z wypisanym na ciele żądaniem uwolnienia Tunezyjki. W Internecie aktywna jest też druga strona konfliktu, to znaczy obrońcy jedynie słusznej moralności. Huffington Post podał, że założony przez Aminę fanpage Femenu już został przejęty przez hakerów, którzy usunęli stamtąd niewłaściwe zdjęcie i zastąpili je wersetami z Koranu i hasłami typu “Strona została zhakowana. Bóg da, że rozpusta zniknie zupełnie z Tunezji”.
I tak oto XIX wiek spotkał się z XXI wiekiem na stronie internetowej, z której korzysta co szósty mieszkaniec świata. Co wyniknie z tego spotkania? Protesty już są głośne (“Nagie piersi przeciwko islamizmowi!” – krzyczy Femen), a pewnie zrobią się jeszcze głośniejsze. To może przyczynić się do złagodzenia kary (baty zamiast ukamienowania?). Ale na to, że Amina w ogóle nie zapłaci za swój protest, raczej nie ma co liczyć.
Open all references in tabs: [1 - 7]
Via: gadzetomania.pl
Short link: Copy - http://whoel.se/~JZEIQ$2TQ