Krzysztof Czapiga: W kinach ciągle można obejrzeć "Timbuktu" Abderrahmane'a Sissako, film, który przegrał w oscarowym starciu z "Idą". Oczywiście cieszymy się w triumfu Pawła Pawlikowskiego, ale gdyby statuetka trafiła do afrykańskiego reżysera, trudno byłoby mieć do Akadami pretensje. "Timbuktu" to znakomite, kameralne i niezwykle mądre kino, które doceniono na wielu międzynarodowych festiwalach, między innymi w Cannes (Nagroda Jury Ekumenicznego).
"Timbuktu" nie przypadnie do gustu każdemu widzowi. To obraz wymagający skupienia i cierpliwości - pierwsze istotne dla fabuły wydarzenia mają miejsce dopiero po około 40 minutach projekcji. Reżyserowi nigdzie się nie spieszy, mozolnie, ale konsekwentnie buduje on swoją opowieść. Sissako doskonale jednak wie, w którym momencie uderzyć w bardziej dramatyczną nutę. I choć sięga po bardzo proste środki, koniec końców robą one ogromne wrażenie.
Film twórcy "Czekając na szczęście" to ważny głos przeciwko religijnemu fundamentalizmowi i przedmiotowemu traktowaniu kobiet. Co ciekawe, islamscy oprawcy okazują się tu hipokrytami. Znakomicie to widać w jednej ze scen, w której strzelają oni w mały krzak, znajdujący się pomiędzy wydmami, ponieważ przypomina im to... kobiece łono. Jak się okazuje, uczucia religijne może ranić wszystko, nawet krajobraz - wystarczy odrobina złej woli i bzdurny pretekst.
Wspaniałych scen jest tu zresztą więcej: najbardziej w pamięci utkwił mi fragment, w którym dzieciaki "grają" w piłkę nożną... bez piłki, ponieważ tego typu zabawa jest zakazana. Przywodzi to na myśl pamiętną scenę z "Lotu nad kukułczym gniazdem", gdy McMurphy, bohater Jacka Nicholsona, "oglądał" wyłączony telewizor. Dla takich momentów warto chodzić do kina.
Alicja Sterna: Spośród premier tego tygodnia warto zwrócić uwagę na "Dziewczynę wartą grzechu". I to nie tylko dlatego, że to powrót po 13-letniej przerwie do reżyserii Petera Bogdanovicha. "Nie przepadam za komediami, jakie powstają obecnie w Stanach Zjednoczonych. Większość z nich opiera się na humorze związanym z ludzkimi wydzielinami albo seksem. To za łatwe" - powiedział w rozmowie z serwisem Onet.Film. Jest więc spora szansa, że twórca "Ostatniego seansu filmowego" i "Papierowego księżyca" zaoferuje widzom coś świeżego i oryginalnego. Tym bardziej, że Bogdanovicha wspiera wyspecjalizowana w rozbawianiu widzów ekipa aktorska: Owen Wilson, Imogen Poots, Rhys Ifans, Jennifer Aniston i Cybill Shepherd.
Open all references in tabs: [1 - 4]
Via: film.onet.pl
Short link: Copy - http://whoel.se/~22ega$6Bb