Aktywistki grupy Femen od kilku dni wyraźnie protestują przeciwko – jak same piszą – "kryminalizacji aborcji przez Watykan". Ich głos doskonale wpisuje się w ostatnią, ogromnie kontrowersyjną dyskusję o aborcji w Polsce, rozpoczętą przez deklarację Katarzyny Bratkowskiej.
–Maniakalne pragnienie kontrolowania płodności i kobiecej zdolności do zajścia w ciążę w popularnych religiach ma bardzo wiele wspólnego z nazizmem, nacjonalizmem i innymi przestarzałymi i niehumanistycznymi ideologiami – napisały na swojej stronie.
Podczas pasterki w katedrze w Kolonii jedna z aktywistek niemieckiej grupy Femen, Josephine, wbiegła półnaga na ołtarz. Wierni uczestniczący w mszy mogli zobaczyć napis "I am God" (Jestem Bogiem) na jej piersiach. Została bardzo szybko spacyfikowana przez asystujących księży i wybiegła z kościoła.
20 grudnia, na trzy dni przed wigilią, aktywistki z francuskiej frakcji Femenu protestowały w paryskim kościele St. Madeleine. Podczas próby chóru parafialnego, jedna z nich podeszła do ołtarza i złożyła pod nim cielęcą wątrobę, która miała symbolizować usunięty płód Chrystusa. Na ciele miała wypisane hasło "344 k**wa" nawiązujący do "Manifestu 343" z lat 70., w którym kobiety na łamach tygodnika Le Nouvel Observateur żądały dostępu do legalnej aborcji.
Protesty nawiązują do zapowiedzianej przez Femen kampanii "Świąt nie będzie. Usunęłam je", które mają zwrócić uwagę na religijne obostrzenia związane z przerywaniem ciąży.
Działalność grupy wywołała ogromne protesty w środowisku francuskiej organizacji Defensor Christi, która w liście wysłanym do Jean-Marca Ayraulta żąda "natychmiastowego rozwiązania Femen-u oraz natychmiastowego odebrania statutu uchodźcy politycznego Innie Szewczenko, uznawanej za przywódczyni grupy i wydalenie jej z terytorium Francji" .
Via: natemat.pl
Short link: Copy - http://whoel.se/~wb6eS$4bm