– Odczuliśmy na własnej skórze, czym jest reżim białoruski, ale to nas nie zraziło. Znów tam pojedziemy. Planujemy kolejny protest – mówi "Rz" Inna Szewczenko, aktywistka ukraińskiego Femenu. Wraz z dwiema innymi działaczkami organizacji w poniedziałek wzięła udział w akcji solidarności w rocznicę zdławienia protestu po wyborach prezydenckich z 19 grudnia 2010 roku. Przed gmachem KGB w Mińsku rozebrała się do pasa i rozwinęła plakat z napisem "Niech żyje Białoruś". Wieczorem ślad po dziewczynach zaginął.
– Czekałyśmy na autobus do Homla o 19. Wiedziałyśmy, że jesteśmy śledzone. Myślałyśmy, że funkcjonariusze czekają, aż odjedziemy. Podeszło do nas kilku mężczyzn. Wepchnęli nas do zaparkowanego busa. Wozili nas przez całą noc po mieście – opowiada Inna Szewczenko.
W autobusie dziewczyny przesłuchiwało dwóch cywilów. Pytali o kontakty z białoruską opozycją i o to, kto finansuje ich akcję. Usłyszały groźby, że to "ostatnie godziny ich życia". Nad ranem dziewczyny zaprowadzono do innego samochodu i wywieziono do lasu. Szewczenko opowiada, że porywacze kazali im się rozebrać, bili pałkami i oblewali zielenią brylantową służącą do odkażania ran. Następnie podwieźli je do granicy, wyrzucili z autobusu i powiedzieli, by "szły na piechotę". Dotarły do pobliskiej wsi, stamtąd zadzwoniły na Ukrainę. Ktoś wezwał milicję. Zostały odwiezione do szpitala. Interweniował ukraiński konsul. Zostały deportowane z Białorusi.
– Tę akcję zapamiętamy do końca życia. Jeździłyśmy po świecie, byłyśmy w Rosji, ale pierwszy raz potraktowano nas tak brutalnie – mówi Inna Szewczenko.
Białoruskie KGB uważa akcję feministek za "ordynarną prowokację". MSW sprawdza, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa.
Białoruscy obrońcy praw człowieka twierdzą, że nad dziewczynami mogli się znęcać funkcjonariusze KGB lub ochroniarze prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Apelują do prokuratury o wszczęcie śledztwa.
Dziś Femen ma wydać oświadczenie. Żąda odwołania ambasadora Białorusi z Kijowa i ukarania porywaczy z KGB. Ukraińskie portale przypomniały o innych akcjach feministek. Obnażone świętowały m.in. pod włoską ambasadą dymisję Silvia Berlusconiego. Protestowały przeciw wizytom Władimira Putina. Niemiecka gazeta „Die Welt" pisała, że Femen wybrał niezawodną taktykę z lat. 60., która zwykle zyskuje rozgłos.
Tatiana Serwetnyk
Zobacz najciekawsze reportaże:
Na szokującym nagraniu wideo widać, jak egipscy żołnierze w bardzo brutalny sposób biją protestującą kobietę. Zobacz wideo
Via: wiadomosci.onet.pl
Short link: Copy - http://whoel.se/~A3vWF$M8