-
Trzy aktywistki ukraińskiego ruchu Femen próbowały ukraść urnę wyborczą, do której swój głos w niedzielnych wyborach prezydenckich w Rosji wrzucił premier tego kraju i jeden z kandydatów na prezydenta Władimir Putin. więcej »
Jego zwycięstwo potwierdzają pierwsze cząstkowe dane, ogłoszone przez Centralną Komisję Wyborczą (CKW).
Według pracowni badania opinii publicznej WCIOM, 59-letni Putin uzyskał 59,3 proc. głosów. Natomiast ośrodek FOM podał, że na obecnego premiera głosowało 58,3 proc. wyborców.
Pozostali pretendenci nie liczyli się w walce o Kreml.
Z danych WCIOM wynika, że lider Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadij Ziuganow zebrał 17,7 proc. głosów, miliarder Michaił Prochorow - 9,2 proc., przywódca nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimir Żyrinowski - 8,5 proc., a szef socjalistycznej Sprawiedliwej Rosji Siergiej Mironow - 4,8 proc.
Z kolei FOM podał, że na Ziuganowa głosowało 18,2 proc. wyborców, na Prochorowa - 9,6 proc., Żyrinowskiego - 7,4 proc., a na Mironowa - 4,3 proc.
Natomiast CKW ogłosiła, że z podliczenia 14 proc. głosów wynika, że Putina poparło 61,76 proc. wyborców, Ziuganowa - 17,84 proc. głosów, Żyrinowskiego - 8,01 proc., Prochorowa - 7,57 proc., a Mironowa - 3,67 proc.
Podczas kampanii wyborczej rywale Putina oskarżali kontrolowane przez władze media o faworyzowanie premiera. Opozycja pozaparlamentarna od początku oceniała, że wybory są nieuczciwe. Chociażby dlatego, że do udziału w nich nie dopuszczono nawet jednego niezależnego od Kremla kandydata. Oponenci premiera wzywali swoich stronników do oddawania głosów nieważnych lub głosowania na dowolnego kandydata, byle nie na Putina.
Tysiące naruszeń prawa wyborczego
W czasie głosowania z całej Rosji napływały informacje o łamaniu prawa wyborczego. Naruszeń takich były tysiące, w tym przypadki wrzucania do urn wyborczych dodatkowych kart do głosowania, "karuzeli", tj. wielokrotnego głosowanie tych samych ludzi, wożonych autobusami od jednego lokalu wyborczego do drugiego, wypraszania obserwatorów z lokali wyborczych, utrudniania pracy dziennikarzom, korumpowania wyborców, wydawania kart do głosowania osobom nieuprawnionym oraz wywierania presji na wyborców i członków komisji wyborczych.
Faktów łamania prawa wyborczego było więcej niż podczas grudniowych wyborów parlamentarnych - ocenił Aleksiej Nawalny, twórca portalu RosWybory, dla którego niedzielne głosowanie monitorowało około 20 tys. obserwatorów. Najwięcej takich zdarzeń - jak przekazał ten znany adwokat, orędownik walki z korupcją i bloger - miało miejsce w Moskwie i Petersburgu.
Głosowaniu przyglądało się łącznie ponad 300 tys. obserwatorów reprezentujących pięciu kandydatów na prezydenta oraz rosyjskie niezależne organizacje pozarządowe.
Wybory monitorowało też ok. 700 obserwatorów z zagranicy, w tym z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oraz Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE). Było wśród nich 200 ekspertów z Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR).
Od 2000 roku, tj. od objęcia władzy w Rosji przez Putina, żadne wybory w tym kraju nie zostały uznane przez obserwatorów z Zachodu za wolne i demokratyczne.
Sympatycy Putina świętują w centrum Moskwy
Tysiące sympatyków Władimira Putina w niedzielę wieczorem zgromadziło się na placu Maneżowym, przed murami Kremla, aby wspólnie świętować jego zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Rosji.
Według policji w wiecu połączonym z koncertem uczestniczy ponad 70 tys. osób. Źródła w sztabie wyborczym premiera nie wykluczają, że do zebranych dołączy sam Putin.
Manifestacja odbywa się pod hasłem "Głosowaliśmy na Putina!". Jej uczestnicy - głównie aktywiści prokremlowskich organizacji młodzieżowych - zapowiadają, że pozostaną na placu Maneżowym przez całą noc.
Centrum Moskwy w niedzielę wieczorem przypomina jedno wielkie obozowisko policji i wojska. Wszędzie stoją dziesiątki pojazdów policyjnych i wojskowych. Porządku w mieście pilnuje około 36 tys. policjantów, funkcjonariuszy sił specjalnych policji OMON i żołnierzy wojsk wewnętrznych MSW.
Przeciwnicy szefa rządu swoją akcję zaplanowali na poniedziałek - zbiorą się wieczorem na placu Aleksandra Puszkina. Organizatorzy zapowiadają udział ponad 10 tys. ludzi.
Via: fakty.interia.pl
Short link: Copy - http://whoel.se/~McNU7$dP