Femen, czyli nieformalna organizacja kobiet walczących z patriarchatem. Niemal każdy ich protest odnotowują media. Zwłaszcza media wizualne.
Nic w tym dziwnego, skoro owe protesty – w samym zresztą założeniu – mają charakter wizualny. Aktywistki Femenu występują topless, jako sztandary i przyodziewek mając hasła wypisane na nagich torsach. Za każdym razem są to inne hasła, bo i sprawa jest za za każdym razem inna.
Do najbardziej znanych akcji Femenu należą: manifestacje przeciw organizacji Euro 2012, ścięcie krzyża w Kijowie mające wyrazić solidarność z członkiniami rosyjskiej grupy Pussy Riot oraz atak na prymasa Belgii André-Josepha Léonarda w trakcie odbywającej się debaty poświęconej wolności słowa. A wszystko zaczęło się, że trzy urodzone w małym ukraińskim miasteczku młode kobiety postanowiły przeprowadzić się do Kijowa w 2008 roku, by tam wspólnie prowadzić walkę z niesprawiedliwością tego świata, czyli z patriarchatem.
- Na Ukrainie dziewczyna ma myśleć o mężu i rodzinie - przypomina jedna z aktywistek ruchu. No i dziewczyny postanowiły zmienić ten stan rzeczy. – Uderzyły w świat fałszywych wartości – mówi francuska obserwatorka, sympatyczka Femenu.
Nagie ciała protestujących mają być gotowe do walki, a nie – uwodzicielskie. A trzeba dodać, że Femen to bardzo młode i ładne kobiety. No i za każdym razem podkreślają, że ich performance, czy też demonstracje mają charakter pokojowy – nikogo nie obrażają, nie prowokują. Po prostu – jak twierdzą – uświadamiają prawdę....
W historii Femenu był też wątek polski (odnotowuje go francuski dokument poświęcony Femenowi), kiedy aktywistki przyjechały do Warszawy, by zaprotestować przeciw Euro 2012, czyli seksturystyce i prostytucji, będącymi produktami ubocznymi imprezy schlebiającej – ich zdaniem – prymitywnym potrzebom i gustom.
W Warszawie użyły nawet gaśnic. I w końcu zostały aresztowane, bo władza nie potrafiła sobie z nimi inaczej poradzić. Odtąd ten schemat się każdorazowo powtarza. Zmieniają się tylko akcje – Femen stoi na straży małżeństw gejów i walczy o ich prawa do zawierania małżeństw, obnaża obskurantyzm religii, która – jak głośno mówią – jest niewolą...
W tej opowieści o triumfalnej, choć tak trudnej walce o prawdę jest tylko jedno malutkie pęknięcie. – Nie patrzę daleko w przyszłość – przyznaje jedna z aktywistek. - Będę się starała tak sobie ułożyć życie, żeby jak najdłużej w tym trwać.
Jednocześnie przyznaje, że wiele z ich szeregów już odeszło, bo nie mogły wytrzymać...
Francuski dokument „Femen. Naga wojna" pokazuje ten kobiecy ruch oddając głos jego entuzjastom, a w odautorskim komentarzu, który widzowie usłyszą z offu – przyjmuje całkowicie ich punkt widzenia. Uznaje, że działalność Femena ludzkość przyjmuje z aplauzem, no może poza organami porządkowymi i władzą. Trochę to zbyt entuzjastyczna opinia.
Premiera filmu w niedzielę 8 marca, czyli w Międzynarodowym Dniu Kobiet w Planete+ o godz. 22.05.
Open all references in tabs: [1 - 3]
Via: rp.pl
Short link: Copy - http://whoel.se/~qKDJA$5uj